Non-pop Culture

Strona poświęcona kulturze popularnej i niepopularnej. Recenzje powieści, gier, autorskie felietony, przemyślenia


Czerwiec 05, 2018

Zderzenie ze „Zderzeniami”

SONY DSC

Zderzenie oznacza gwałtowność, karambol i, najczęściej, negatywne skutki. Taką definicję podpowiada nam słownik języka polskiego i nasze najczęstsze skojarzenia wiążące się z tym słowem. Jak się jednak okazuje, zderzenia potrafią przywdziać całkiem odmienną postać – subtelną i pozytywną.

W myśl takiej idei odbywa się wystawa artystyczna o tytule „Zderzenia”, która miała miejsce w poznańskim World Trade Center. Na pokaz składają się obrazy, grafiki komputerowe, zdjęcia i formy przestrzenne. Wszystkie one mają jedną cechę wspólną – odmienne od tradycyjnego spojrzenie na temat, jakim jest zderzenie. Przede wszystkim, nie musi straszyć. „Chcemy zaprezentować prace, gdzie zderzenia raczej rodzajem kontaktu, styczności,  spotkania, konfrontacji, sprzeczności, inności w strefie artystycznej” – przyznaje Ewa Partyka, sekretarz Wielkopolskiego Związku Artystów Plastyków. Jak widać, zderzenie, choć z pozoru łatwe do zdefiniowania, niejedno ma imię.

A między wierszami – zderzenie audiowizualne – https://www.youtube.com/watch?v=vmsHIQ8fGfM

W górę i w dół?

Wyrazista forma i przedziwny mechanizm – oba te elementy sprawiły, że obraz „Przemija postać świata” Zdzisławy Czombik przykuł moją uwagę jako pierwszy. Ukazuje on luźno spadające koła zębate, a przed nimi okrągły zegar, wypełniony różnymi znakami: cyframi arabskimi, rzymskimi, a nawet znakami zodiaku. Całokształt przywodzi na myśl świadomość kresowości, tego, że kończy się pewien czas. Myślenie, które, zdaje się, towarzyszyło człowiekowi od zawsze, a które, w codzienności objawia się w konflikcie pokoleń (a nawet w popularnym ostatnio haśle głoszącym, że „kiedyś to było”). Być może więc zderzeniem w tym obrazie jest zestawienie owej kresowości, obumierania (spadających kół) z przedziwnym mechanizmem świata (wiszącego zegara), który jest stały i nie obumiera. Mimo istnienia podatnej na zmiany postaci rzeczywistości, sam świat – jakby jej na pohybel – trwa.

Rozdziobią nas

Poruszając problem kolizji, trudno ominąć temat zderzenia człowieka z naturą, który tutaj również został poruszony. W tej kwestii wystawa wydaje się zgodna. Prezentuje, jak obraz Bożeny Fibik-Beim „Po żniwach”, spokojną tonację i raczej ugodową wersję zetknięcia człowieka z przyrodą. Jeden z obrazów odstaje od pokojowej wizji wyrażonej przez panią Ewę Partykę. Jest to dzieło „Rozdziobią nas kruki, wrony” Izabelli Hermanowskiej. Widnieje na nim rozdziobywana przez ptaki ludzka czaszka na tle planety niszczonej w kolizji z inną. Wygląda to na tę negatywną wersję konfliktu człowiek-natura, gdzie nie ma miejsca na spokój. Mało tego, dzieło stanowi odwrócony obraz tego karambolu, do którego przyzwyczaiło nas wiele kampanii społecznych. Tutaj to nie ludzie są istotami destruktywnymi dla przyrody, lecz przyroda sama w sobie – zdolna do pogrążenia człowieka w niebycie.

Którędy na zderzenie czołowe?

Zdaję sobie sprawę, że przy wszystkim, co znajduje się w tym artykule, interpretacja jest kwestią bardzo subiektywną. Dla mnie temat wystawy przyjął postać kolizji obumierania z trwaniem, wyobrażeń z rzeczywistością, w końcu jako sensualistyczne zderzenie kontrastujących barw i odbiorcy z samym dziełem. Jak jednak pokazuje sztuka, esencja tego pokazu może ukazać innym całkowicie odmienne twarze. Taki cel wyraziła pani Partyka:

„aby każdy zobaczył w dziele choćby jeden szczegół. Taki, który jemu i tylko jemu jest znany, podobny lub całkiem nieznany, ale mogący poruszyć jakiś delikatny nerw albo, jak pisał Franz Kafka, być siekierą na zamarznięte morze w naszym wnętrzu”.

Jeśli ktoś pragnie poznać ową siekierę, ma okazję, bo wystawa trwa do końca maja. Zdecydowanie jest to wydarzenie, z którym warto się „zderzyć”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *